Jagiellonia nie wykorzystała potknięcia Lecha i nie wskoczyła na fotel lidera. Białostoczanie przegrali na swoim stadionie z Górnikiem Zabrze 1:2 i dla zespołu Ireneusza Mamrota była to już trzecia porażka z rzędu. Dwa gole dla Górnika w tym spotkaniu strzelił Igor Angulo, dla Jagi trafił Karol Świderski.

„SETKA” PRZEKROCZONA! ZALEDWIE PO 31 MECZACH.

W meczach ligowych z udziałem Górnika padły już 103 gole. Średnio ponad trzy na spotkanie.

Jedno jest niezmienne. W meczach z udziałem Górnika wciąż pada sporo goli. To nie przypadek, że tylko raz w tym sezonie zanotowaliśmy remis 0:0 (z Pogonią na Roosevelta). Cztery razy był wynik 1:0, w pozostałych meczach padały co najmniej trzy gole, a najczęściej cztery. Efekt jest taki, że po 31 kolejkach w meczach z udziałem naszej drużyny została przekroczona liczba 100 bramek. Patrząc na tabelę jest ich co prawda 105, ale pamiętajmy o walkowerze za mecz z Piastem – 3:0 zamiast 0:1. To znaczy, że przed sobotnim meczem z „Jagą” w meczach Górnika padło dokładnie sto bramek. Do tej liczby dokładamy kolejne trzy, co daje liczbę 103. Nikt w lidze nawet się do niej nie zbliża, a o tym jaki postęp zrobili zabrzanie niech świadczy fakt, że już mają strzelonych więcej bramek niż w 34 meczach poprzedniego sezonu w pierwszej lidze (53), grając z zespołami z innej sportowej półki.

DRAMAT W 97 MINUCIE. BRAWA ZA WALKĘ. LEGIA GÓRNIK 2:1

Ogromne emocje towarzyszyły rewanżowemu spotkaniu Górnika z Legią w Pucharze Polski. Rozstrzygnięcie zapadło w siódmej minucie doliczonego czasu gry.

Szczęście, czyli awans do finału Puchar Polski był na wyciągnięcie ręki. Górnik zagrał w Warszawie dobry mecz i jeszcze w 74 minucie to podopieczni Marcina Brosza byli w finale. Wtedy jednak miało miejsce wydarzenie, które miało decydujący wpływ na los rywalizacji.

Ale po kolei. Górnik musiał w Warszawie strzelić przynajmniej jednego gola, by myśleć o awansie. I był tego bliski już w 20… sekundzie. Angulo dostał świetne podanie z głębi pola, jednak mając przed sobą tylko Cierzniaka nie zdecydował się na strzał tylko podanie, a rywal ubiegł Żurkowskiego. To była „setka”. Pięć minut później Hiszpan po dobrej akcji oddał celny strzał, ale Cierzniak był na posterunku. Gra była wyrównana, jednak Legia nie stwarzała żadnego zagrożenia pod bramką Loski. Bramkarz Górnika do przerwy był w zasadzie bezrobotny, a zabrzanie oddali jeszcze dwa strzały na bramkę. Świetnie radziła sobie zabrzańska młodzież, grający na lewej obronie Gryszkiewicz i w drugiej linii Hajda.

Krótko po przerwie groźnie zrobiło się pod zabrzańską bramką, ale Gryszkiewicz zablokował piłkę na rzut rożny. Z każdą minutą coraz śmielej grał Górnik. W 55 min kapitalną akcję lewą stroną, zakończoną strzałem przeprowadził „Żurek”. Cierzniak wybił piłkę na rzut rożny. Dośrodkowanie Kurzawy, zamieszanie w polu karnym i Wieteska z bliska kieruje piłkę do siatki. 1:0 dla Górnika i szaleństwo w sektorze zajmowanym przez naszych kibiców, którzy przekrzyczeli ponad 20000 fanów Legii! Gospodarze w żaden sposób nie zagrozili bramce Loski przez kolejnych kilkanaście minut. I wtedy wydarzył się pech. W niegroźnej sytuacji doszło do nieporozumienia i Tomasz Loska wybiegł do piłki minimalnie poza pole karne, przypadkowo zagrywając piłkę ręką. Czerwona kartka! Na nic zdały się protesty, sędzia decyzji nie zmienił. Pięć minut czekaliśmy aż do bramki wejdzie Wojciech Pawłowski. Wszedł, a po chwili wyciągał piłkę z siatki. Z rzutu wolnego podyktowanego za zagranie Loski, idealnie przy słupku przymierzył Kucharczyk.

Legia grając w przewadze miała przewagę, oddała kilka strzałów, ale tylko raz można było mówić o sytuacji naprawdę groźnej – Kucharczyk strzelał głową nad pod poprzeczkę, Pawłowski wybił piłkę na róg. Górnik kilka razy wyprowadził dobre kontry, ale wszystko wskazywało na dogrywkę. Sędzia doliczył jednak siedem minut i w ostatniej z nich dośrodkowanie z prawej strony strzałem głową zamienił na gola Niezgoda. Zabrzanie padli na murawę, ale jeszcze zaatakowali po wznowieniu gry i w ciągu minuty dwa razy było gorąco pod bramką Legii. Gol nie padł, sędzia skończył mecz… „Dzięki za walkę” usłyszeli piłkarze od kibiców i można tylko gdybać, jak skończyłby się mecz, gdyśmy grali do końca w komplecie. Sen o Pucharze Polski dobiegł końca, do szczęścia było naprawdę blisko. Głowy jednak do góry, już w sobotę ligowy mecz z Płockiem. Na pewno trudny po takim wysiłku jakim był mecz na Łazienkowskiej grany ponad 30 minut w osłabieniu. Tym bardziej zapraszamy na stadion, doping będzie piłkarzom bardzo potrzebny.